piątek, 8 grudnia 2017

Nie chodzę na religię bo....


Jest takie słowo tolerancja...niby jest, ale  nie do końca działa.
W teorii oczywiście, jesteśmy tolerancyjni dla wszystkich i wszystkiego, szkoły integracyjne, gej też człowiek, inna wiara też ok...no może pod warunkiem, że nie Muzułmanin, bo uchodźca, bo zły człowiek, bo w ogóle jakoś tak nie po drodze nam.
Napisanie tego tekst za mną chodzi od momentu kiedy drugi syn poszedł do szkoły i  po kolejnej wywiadówce dojrzał do przelania na bloga.
Nie jestem za religią w szkole, ale ją toleruje, nie walczę z krzyżami na ścianie, mszami na rozpoczęcie i zakończenie itp, podchodzę na zasadzie, mogę ale nie muszę, akceptuję, że inni chcą.

Walczę jednak  kiedy kościół zaczyna wpychać się tam gdzie nie powinien, czyli tam gdzie kończy się na to przestrzeń, gdzie się lekcja religii i granice parafii.
Wierzę w Boga, nie wierzę w kościół, wiara to dla mnie znaczy być dobrym i akceptować, a nie padać na kolana w niedzielę i bić się w serce.

Dwa   tematy na wywiadówce  - wigilia klasowa i  wyjście do kina. Sprzeciwiam się. Dlaczego sprzeciw?  Bo film religijny Pierwsza Gwiazdka (kilka lat temu  pani katechetka powiedziała mojemu starszemu synowi, że nie może iść z klasą do kina bo nie chodzi na religię )  i  usłyszałam " A na wigilię to dziecko przyjdzie, a do kina na film o Jezusie nie może"
I tu moje drogie mamy jest sedno, tu nie chodzi o mnie, tu chodzi o moje dziecko.
Chodzi o tak ważną w tym wieku, rodzącą  się potrzebę przynależności. 
Moje dziecko chciało chodzić na religię i rozumiem, bo dzieci, bo ciekawość. Ja też nie mam nic przeciwko.
 Niestety pani katechetka zepsuła  sprawę od początku wchodząc w dialogi typu " A mama i tato chodzą do kościoła?" " A babcia i dziadek ?" "A jak się nie chodzi do kościoła to nie można do komunii" i Rysiu płaczący o 22 bo przypomniał sobie o jakimś "grzechu" sprzed lat.
I generalnie nawet bez mojej ingerencji dziecko zostało wyeliminowane z lekcji religii.
Niestety w szkole za dużo rzeczy kręci się wokół kościoła, a w rodzicach brakuje akceptacji dla tego co funkcjonuje w trochę innym schemacie.
Nie jestem zwolennikiem wigilii szkolnych, firmowych,  ale muszę je akceptować bo to klasowa, bo większość, bo nie chcę stawiać dziecka poza marginesem, jest na to za mały!
Ale czy ten sam margines ma mnie zmuszać do hipokryzji...jak często słyszę
 " Do kościoła  musimy iść bo w tym roku komunia"
"Puść go tylko do komunii, bo tak wypada, a potem to już nie musisz"
"Mamo, a kolega mi powiedział, że jak nie pójdę do komunii to nie dostanę komputera?"
"Mamo, a katechetka powiedziała, że nigdy nie będę mógł się ożenić jak nie przystąpię do bierzmowania" !!!
To o to w tym chodzi ? Czy dziecko musi słuchać takich rzeczy w szkole? 
 Mam pchać dziecko w coś co jest dla niego totalnie niezrozumiałe, z przymusu, tylko dlatego, że ktoś za wszelką cenę chce wpychać kościół do szkoły i robi z tego marketingową szopkę w strachu, że jak starsi odejdą to będzie lipa z kasą ?
Nie mam w sobie akceptacji na takie rzeczy, nie robię nic dla tzw świętego spokoju. Nie uczę hipokryzji pod przykrywką " bo wypada" i proszę o tolerancję. Religia jest w szkole i załatwiajcie kościelne tematy w jej trakcie.  Nie wymuszajcie na wszystkich tego co dla was , zaakceptujcie też to co inni, nawet jeżeli jestem jedyną taką osobą, którą spotkałeś na swojej drodze.
Uczcie tolerancji dając przykład, a nie mówiąc o niej. Zostawcie przestrzeń dla drugiej osoby, nie wciskajcie wszystkich w jeden schemat. Tym bardziej kiedy chodzi o dzieci.
Czy mój syn jest gorszy, bo nie klęczy w kościele ??? Mam wrażenie, że jest całkiem ok :)
Nigdy nie oczekujcie ode mnie, że zrozumiem  " daj spokój przecież to tylko jeden film, czepiasz się po prostu"

Wszystkiego dobrego