sobota, 1 sierpnia 2015

Myślenie nie boli...

<a href="http://www.bloglovin.com/blog/14336649/?claim=a6pcb4c5sw6">Follow my blog with Bloglovin</a>

Myśleć pozytywnie, najważniejsze jest podejście . Musisz uwierzyć ,że wszystko będzie ok.

Jak często słyszysz takie słowa ? Ostatnio pewnie często, bo coraz więcej ludzi ma świadomość, że to co się dzieje na poziomie myśli ma olbrzymi wpływ i podpisuję się pod tym obiema rękami, ale wiem też, że to wcale nie jest takie proste nagle stać się niepoprawnym optymistą i nie pójść w kierunku Robina Williamsa, kiedy uśmiech jest jak kolejna warstwa makijażu nałożona na zaniedbaną skórę .

Ja bardzo nie lubię rozczarowań, stanowczo wolę być mile zaskakiwana i dlatego dosyć długo wolałam kreślić w głowie te gorsze scenariusze i oczekiwać happy endu.   Mistrzowsko doprowadzałam sama siebie do łez wyobrażając sobie różne „tragiczne„  historie .

Może odziedziczyłam to po mojej ŚP babci , która była niesamowitą pesymistką, uprawiała doskonałe czarnowidztwo .

„Babciu wychodzę za mąż”

„Oj ,a czy Ty będziesz szczęśliwa, to nigdy nie wiadomo co w człowieku siedzi?”

(na szczęście to działa w dwie strony, więc mój przyszły mąż też nie wiedział co we mnie siedzi, babci na wszelki wypadek za szybko mu nie przedstawiałam :) )

„Babciu zostaniesz prababcią

„O Boże ! To tyle obowiązków , teraz dzieci tak chorują”

Babcia potrafiła perfekcyjnie odkrywać czarne strony wszystkiego nawet tych najbardziej radosnych rzeczy.  Babci można nie słuchać, albo szybko sprowadzić  rozmowę na inny bardziej optymistyczny tor. A co z tym co dzieje się  w naszej głowie, kiedy Twoje myśli uparcie kreślą czarne scenariusze.   Kiedy nie wszystko układa się tak jak powinno, kiedy  życie nie idzie zupełnie w tym kierunku w którym chcesz ?

Co wtedy kiedy po 20 latach nieprzerwanych sukcesów zawodowych, życiowych nagle Twoja praca już nią nie jest, a słowa „ z Twoim doświadczeniem na pewno szybko sobie coś znajdziesz” po kilku miesiącach przestają mieć sens. Kiedy Twoje awaryjne plany Bi C zupełnie nie działają. Kiedy  nagle słyszysz od lekarza, że Twoje szanse na całkowite wyleczenie są pomiędzy 50 a 75 % i przez najbliższe 9 miesięcy czeka Cię trochę nieprzyjemnych rzeczy. Jest kilka sensownych powodów, żeby okopać się w swoim nieszczęściu, nawet już nie potrzeba tworzyć scenariuszy w głowie, bo już dostałaś główną rolę do zagrania. I wcale nie jest tak, że nagle możesz się zamknąć w swoim pudełeczku nieszczęścia i jakoś z większym lub mniejszy sukcesem przetrwać do końca. Nie ma tak dobrze, życie wokół toczy się dalej, w tle Twojego nieszczęścia są dzieci, rodzina, ich najbardziej oczywiste potrzeby, rachunki do zapłacenia. Nikt naprawdę nie zaczyna Cię nagle nosić na rękach :) Pozytywne myślenie jakoś nie działa , do głowy nieustannie pchają się myśli ” co będzie jak….? „

„75% to nie jest 100% ..”  Idzie zwariować już na samym początku, to działa trochę tak jak tzw zły dzień, budzisz się rano i masz dwa wyjścia  :

1.       Zostajesz w szlafroku, rozczochrana, niepomalowana snujesz się po domu i z godziny na godzinę utwierdzasz się w przekonaniu jaka jesteś nieszczęśliwa. Oczekujesz litości i współczucia od wszystkich dookoła.

2.       Wstajesz, bierzesz przyjemny prysznic, ubierasz coś w czym wyglądasz jak milion dolarów, malujesz się najlepiej jak potrafisz i nawet z przyklejonym na początku uśmiechem patrzysz na siebie z dumą w lustrze.  Idziesz na spacer, może być nawet do sklepu ale ruszasz się i zaczynasz tworzyć swoją energię .

Ja wybrałam tą drugą wersję , zawsze wybieram :). Moja skłonność do tworzenia czarnych scenariuszy zamieniła się w słabość do czarnego humoru , potrafię żartować czasami ku przerażeniu najbliższych z wszystkiego. Czaruję, zaklinam rzeczywistość ? Może trochę tak, ale przede wszystkim za co jestem ogromnie wdzięczna sobie samej rok temu zaczęłam swoją  przygodę z NLP , nauczyłam się pracować ze swoją podświadomością, wyłączać swój uparcie aktywny świadomy umysł i zaglądać w to co głęboko zakopane.

Nie afirmuje zadowolenia z życia przyklejonym uśmiechem i słowami „ Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej” :)  Zmieniam swój stan, ściągam szlafrok, biorę prysznic, uśmiecham się nawet  wtedy kiedy mogłabym sobie z czystym sumieniem pozwolić na bycie obolałą mimozą i działam na tyle na ile mogę.

Pamiętam swoją pierwszą chemię w szpitalu, kiedy organizm dostaje takiego strzała, że i ja i on nie za bardzo wie co się dzieje . Czerwona trucizna godzina po godzinie powoduje coraz inne objawy, dosłownie łamie Cię w pół. I znowu mam dwa wyjścia „ na mimozę” pogłębiać stan swojego bólu , albo na „ prysznic” złamać i zmienić ten stan. Usiadłam „przeniosłam „ się w zupełnie inne miejsce i zamieniłam „ czerwoną truciznę” na zabieg Spa ratujący życie :) a nawet ta chwila w wyobraźni kiedy przenosisz się z ponurego szpitala w jakieś całkiem przyjemne dla Ciebie miejsce działa cuda.

To trochę jak z sexem :) Czy zawsze kiedy kochasz się ze swoim partnerem jesteś wystrojona, wymalowana i taka glamour …pewnie nie, to zwróć uwagę jak będziesz się czuła kiedy zaczniesz myśleć  o tym jak wyglądasz, gwarantuję, że kiepsko . A zamknij wtedy na chwilę oczy i wyobraź sobie siebie w najpiękniejszej wersji (może być Belluci:))  przenieś się w inny świat, uwierz mi …skorzystają dwie strony .

Tak samo na co dzień, zmyj problemy. Przenieś  się chociaż na chwilę do innego świata, wyobraźnią , rozmową , dobrą kawą , czymkolwiek co lubisz. Przebiegnij kawałek, poskacz. Zacznij tworzyć wokół siebie energię, to w Twojej głowie jest Twoje życie , naucz się nim sterować .Wyjdź ze swojej skorupki.  Szukaj ludzi którzy coś są w stanie wnieść w Twoje ,życie .

Nie zawsze dostajesz same miłe niespodzianki od życia, ale to Ty możesz im nadać znaczenie takie jak tylko chcesz. Człowiek, który nauczył mnie pracy z własnym  umysłem dał mi dwie ważne lekcje.

   Pierwsza  lekcja to uświadomienie sobie, że to ja kreuję rzeczywistość, która mnie otacza. Dzisiaj wiem, że ograniczenia są tylko w mojej głowie, w każdym nawet najtrudniejszym przypadku, mogę sobie szybko z nimi poradzić.  
Druga lekcja to maksyma CARPE VITAE- chwytaj życie. 
Życie napisało mi scenariusz i niezależnie od co będzie na końcu żyję tu i teraz i nie mam czasu na przerwy.





Jeżeli  masz ochotę dostać  coś więcej napisz :

poprostukobieta2@gmail.com

dołącz do mnie na FB 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz