poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Trudne decyzje


Dzisiaj był  trudny dzień, taki który chcesz jak najszybciej skończyć, wiedząc nawet, że to nie rozwiąże problemu. Musisz zmierzyć się z kolejną ścianą.
Wydawało mi się, że wszystko wiem, że podjęłam decyzję chroniącą życie bo to dla mnie było, jest i będzie najważniejsze. Najważniejsze, ale... gdzieś z tyłu głowy tłucze się cały czas, że chciałabym żyć w pełni, że moja kobiecość jest dla mnie cholernie ważna, zadaję sobie pytanie czy można tak po prostu zrezygnować z siebie. 
Bo to jest tak, że kiedy słyszysz diagnozę " rak " myślisz, kurcze najważniejsze jest wyzdrowieć.. amputacja ? Niech mi wszystko obcinają, niech ładują we mnie co chcą, ufam im i wiem, że pomaga.
Włosy odrosną, cycki ? co za problem?  Nie takie części ciała lekarze tworzą. Robisz wszystko, żeby reszta twojego ciała funkcjonowała dobrze. Jesz zdrowo, twoje nawyki zmieniają się o 100 % pomimo, że czasami po prostu zjadłabyś hamburgera wołowego i zapiła go butelką wina, spiekła się na raka, wyluzowała  na maxa , zapomniała o wszystkim. .
Tak to jest, że jak nie wolno to człowiekowi się bardzo chce :)
I zbliża się ten dzień, radość z końca chemioterapii, podjęta decyzja o masektomii całkowitej, i szybkiej odbudowy potwierdzona słowami chirurga, że ok, że zaraz przy amputacji zaczynamy rekonstrukcje. Kolejny etap , w głowie wszystko poukładane....do dzisiaj :(  I nagle się okazuje,że to nie tak prosto, że tak naprawdę nic nie wiesz, że amputacja owszem  ale zalecana  radykalna bo nawet Twoja własna skóra może być dla Ciebie niebezpieczna, więc nie ma mowy o szybkiej rekonstrukcji. Nagle dowiadujesz się, lądując twardo na ziemi, że to nie koniec, a lekarz na Twoje pytanie "kiedy będę miała 100 % pewności, że już nie ma ryzyka?" odpowiada " Za 10 lat" Trochę się czujesz jak dziecko, któremu ktoś nagle zburzył zamek z piasku . Uświadamiasz sobie, że nie na wszystko masz wpływ, że nikt nie jest w stanie Ci nic zagwarantować. Nie ma cudownego "prześwietlacza", który z miesiąca na miesiąc sprawdzi czy wszystko ok i bezpiecznie przeprowadzi Cię przez 10 lat. Znowu zaczynasz się zastanawiać czy jeść sodę, pić olej, palić trawę bo nie zaszkodzi a może pomóc.
 To taki moment, który zdarza się czasami w życiu, kiedy musisz otworzyć właściwe drzwi, przejść na kolejny poziom. Przez pięć miesięcy zaakceptowałaś coś, oswoiłaś, nabrałaś przekonania, że już jesteś ponad problemem . Teraz znowu musisz słuchać swojej intuicji, chcesz płakać, płacz ile się da, krzycz, tup nogą, że  niesprawiedliwe, bo normalnych emocji nie można unikać, potrzebujesz tego żeby lepiej zrozumieć, żeby znaleźć lepsze rozwiązanie, żeby Twoja intuicja mogła wyrażniej Ci powiedzieć co dalej.Musisz nadmuchać balonik i puścić go wolno albo przebić ,"wziąść prysznic" i iść dalej. 
".... robimy wszystko co w naszej mocy by być najlepsze dla siebie samych, ale zapominamy, że są rzeczy większe i silniejsze od nas, nad którymi nie mamy totalnie kontroli". Cytat i akcja od dziewczyn z
 https://www.facebook.com/hashtag/watchyourboobs?source=feed_text&story_id=1640348732846697
do której gorąco zachęcam i podpisuję się obiema rękami.  Bo to co możesz zrobić dzisiaj, jutro, pojutrze to zadbać o siebie do czego gorąco zachęcam . 
Keep Calm and #watchyourboobs


https://www.facebook.com/groups/628741627243284/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz